niedziela, 7 października 2012

Legenda polskiego hip-hopu wskrzeszona na ekranie

Dobra, dzisiaj kolejna recenzja, napisana przeze mnie w ramach uczestnictwa w SKF-ie. Tym razem "Jesteś Bogiem". Miłego czytania :)


            Żeby pokazać na dużym ekranie historię legendarnej Paktofoniki i wbić nią w kinowe fotele tysiące widzów, pomysłodawca scenariusza – Maciej Pisuk – musiał przebyć naprawdę długą i wyboistą drogę. W wypadku filmu „Jesteś Bogiem” określenie „długo oczekiwany” zyskuje szczególny wymiar, bowiem potrzeba było niespełna dziesięciu lat, by gotowe dzieło ujrzało światło dzienne… Oprócz znalezienia producenta, który nie oczekiwałby wprowadzenia zmian w scenariuszu (a tym samym zbezczeszczenia tego, co chciał powiedzieć poprzez film artysta), Pisuk stanął przed nie lada wyzwaniem, aby udowodnić dwóm pozostałym członkom PaktofonikiFokusowi oraz Rahimowi – i rodzinie zmarłego Magika, że to nie chęć wzbogacenia się na tragedii lidera grupy popchnęła go ku takim działaniom. Po śmierci Magika ustawiała się cała kolejka chętnych do stworzenia tego filmu, więc nasuwa się pytanie, dlaczego i Pisuka chłopcy z Paktofoniki nie odesłali z kwitkiem. Jak wyznaje Rahim – „być może przez to, że on nie słuchał hip-hopu, nie znał do końca tego środowiska, stwierdziłem, że może warto z nim porozmawiać”.

            Na takich filmach jak „Jesteś Bogiem” ciąży jedna istotna rzecz. Skoro tak wiele osób na niego czekało, to wymagania wobec produkcji są z pewnością ogromne i widać to po skrajnych emocjach, jakie zdążyła ona wywołać wkrótce po premierze. Faktem jest, że historia narodzin legendy zrobiła na polskiej scenie filmowej niemały harmider…

            Zarzuty pod adresem „Jesteś Bogiem” dotyczą najczęściej tego, że film „rażąco mija się z prawdą”. Nie wszystkie wydarzenia przedstawione są w porządku chronologicznym – na przykład członkowie Paktofoniki poznali się znacznie wcześniej niż pokazuje ekranizacja. Krytycy nie zwracają jednak uwagi na bardzo ważną kwestię; twórcy kinowej historii Magika i jego przyjaciół nie ukrywają, że nie chodziło im o rzetelny dokument, tylko o przedstawienie artystycznej wizji narodzin Paktofoniki i walki młodych ludzi o swoje marzenia. Sfabularyzowanie tej opowieści nie jest minusem – wręcz przeciwnie; nadaje jej uniwersalności, która pozwala dotrzeć do większej liczby widzów. W filmie Magik, Rahim i Fokus są ukazani jako wrażliwi młodzi ludzie, mający pasje i realizujący je dzięki wzajemnemu zrozumieniu i wsparciu, a nie jako „wandale w dresach” szukający bójek na blokowiskach – bo tak, niestety, odbierano (i zdarza się, że nadal się odbiera) środowisko hip-hopowe.

            Kolejne ataki na produkcję Leszka Dawida dotyczą obsady – wielu widzów rażą w oczy różnice w wyglądzie bohaterów. Ale jakie znaczenie ma na przykład to, że Fokus był wyższy? Nie ma żadnego dla widza, który nie wie praktycznie nic na temat Paktofoniki i jej członków. Zresztą, skoro już czepiamy się różnic, to należy też wspomnieć o podobieństwach – filmowy Rahim (Dawid Ogrodnik) ma wrażliwość wypisaną na twarzy, z kolei z Fokusa (Tomasz Schuchardt) emanują zdystansowanie i pozory „twardziela” – kontrast ten jest bardzo zgodny z rzeczywistością. Oczywiście największa presja ciążyła na Marcinie Kowalczyku, który musiał stanąć naprzeciw oczekiwań setek fanów zmarłego Magika. Mimo że to wyzwanie było balansowaniem na krawędzi i łatwo mogło się skończyć porażką, sam Rahim i Fokus, którzy wiernie śledzili, jak rodził się film i byli obecni na planie, przyznają, że intonacja, gesty, zachowanie – że to wszystko dawało wrażenie, jakby przez Marcina przemawiał duch Magika. I o to właśnie chodziło. Internauci często piszą, że mistrzostwo Kowalczyk osiągnął w scenie, w której rapuje „Plus i minus” na klatce schodowej – trudno się nie zgodzić.

            Twórcom „Jesteś Bogiem” udało się pokazać jeszcze jedną rzecz, kto wie – być może właśnie najistotniejszą… Muzyka hip-hopowa nie trafia do wszystkich – to oczywiste. Ale i jej przeciwnicy mają pecha, jeśli nie poznają „ulicznej” muzyki sprzed dekady; Paktofonika bez wątpienia przetarła szlaki przyszłym twórcom polskiego hip-hopu i na swój sposób stała jakimś punktem zaczepienia. Dlatego można ubolewać, że dziś coraz mniej młodych ludzi zdaje sobie z tego sprawę i powoli to wszystko odchodzi w niepamięć. Ale filmowa historia narodzin legendy w ogromnym stopniu przyczyniła się do pewnego zahamowania tego procesu… Umiejętne odtworzenie ówczesnych wydarzeń zaistniałych na polskiej scenie muzycznej i opakowanie ich w artystycznej wizji przyciągnęło do kin setki tysięcy osób i sprawiło, że głos Magika rozbrzmiewa na nowo…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz