Urzekające stworzonko, nieprawdaż? Ma
duże, ciemne oczy, mały pyszczek i nieporadnie wyglądające łapki. Ale
najpiękniejsze jest futro – lśniące, białe i z pewnością miłe w dotyku. Tak,
najpiękniejsze jest futro…
Zadanie
dla Was… Będzie ono polegało na absolutnej koncentracji, gimnastyce Waszej
wyobraźni i rozbudzeniu drzemiącego w każdym z nas człowieczeństwa. Zatem
wyobraźcie sobie…
Krajobraz
skuty lodem i okryty śniegiem. Miejsce mało przyjazne dla wielu z nas. Ale nie
dla nich… Wraz ze swoimi rodzinami wylegują się na słońcu, bawią się i
niezdarnie gramolą przy pomocy komicznie wyglądających łapek. Matki karmią
swoje szczenięta, które nie zrzuciły jeszcze śnieżnobiałego futra. Widzimy
uroczego malca. Jest młodziutki – nie skończył jeszcze miesiąca. Jeszcze nie
jadł „prawdziwego” pokarmu. Jeszcze nie wie, czym jest kąpiel w morzu. Jest
dopiero u początku swojej foczej egzystencji. Taki mały… Taki uroczy… Taki
bezradny… Chciałbyś go zabrać do domu i każdego dnia karmić się widokiem jego mordki,
obserwować jego niezdarne ruchy i śmiać się z jego figlarnej natury…
Nagle,
nie wiadomo skąd, nie wiadomo kiedy… pojawiają się ONI. Grupa ludzi. Nad
głowami trzymają kije i hakapik`i (duże pałki
zakończone szpikulcami do lodu). Biegną w stronę wypoczywających foczych
rodzin. Matki i szczenięta podnoszą głowy. Są zdezorientowane. Instynkt
samozachowawczy każe im uciekać, bo intruzi wydają się być niebezpieczni i
wyraźnie nie mają dobrych zamiarów. Foki rzucają się do ucieczki. Panika
kolejnych osobników jest zaraźliwa. W wodzie ludzie nie mieliby w pościgu
żadnych szans – tu, na lądzie, jest zupełnie na odwrót… Matka powoli i niezdarnie
porusza się w stronę wody, jej szczenię – jeszcze wolniej i bardziej niezdarnie
– tuż za nią. Jeden z intruzów jest coraz bliżej. Nagle hakapik ląduje na karku
małego i wbija się w jego skórę. Krew rozpryskuje się i plami nieskazitelną sierść
szczenięcia. Malec opada z sił, tymczasem oprawca biegnie dalej, by zabić
kolejną fokę. Rzeź trwa. Matki bezradnie patrzą na śmierć swych młodych.
Wszędzie widać krew silnie kontrastującą z bielą śniegu i sierści konających
fok. Pochłonięci bez reszty zadawaniem ciosów oprawcy nie zauważają
okaleczonych szczeniąt, które resztkami sił czołgają się w stronę wody. Jedno z
nich rozpaczliwie pełznie w kierunku najbliższej przerębli. Udaje mu się. Zanurza
się w zimnej wodzie. Tu miało znaleźć ratunek, ale… ten niezwykły wysiłek
spełza na niczym, bo zwierzę przez następne godziny powoli się wykrwawia, by
zginąć w piekielnych cierpieniach.
Tymczasem plaża zamienia się w kałużę krwi. Foki powoli umierają,
tylko nieliczne zdołały ustrzec się przed śmiercionośnymi ciosami. Szczenięta
nieprzytomnym wzrokiem rozglądają się w poszukiwaniu matek. Nie mają pojęcia,
co się dzieje. Agonia rozsadza ich ciała. Żyją, lecz nie wiedzą, że najgorsze –
obdzieranie ze skóry „żywcem” – dopiero przed nimi. Gdyby wiedziały, z
pewnością wolałyby po prostu zasnąć i nic już nie czuć…
Halo! Przenosimy się teraz znów przed
monitory naszych komputerów. Jeżeli podróżując oczami wyobraźni po plaży, gdzie
odbywała się rzeź foczych szczeniąt, coś Was uderzyło, to chyba nie potrzebne
są żadne komentarze.
Po prostu wejdźcie tutaj:
Co dalej? Kiedy poczytacie, sami
będziecie wiedzieli…
O cześć! Świetny blog :)
OdpowiedzUsuńBedziemy zaglądać !