poniedziałek, 18 czerwca 2012

Podróż po białej (czerwonej) plaży


                Urzekające stworzonko, nieprawdaż? Ma duże, ciemne oczy, mały pyszczek i nieporadnie wyglądające łapki. Ale najpiękniejsze jest futro – lśniące, białe i z pewnością miłe w dotyku. Tak, najpiękniejsze jest futro…
                Zadanie dla Was… Będzie ono polegało na absolutnej koncentracji, gimnastyce Waszej wyobraźni i rozbudzeniu drzemiącego w każdym z nas człowieczeństwa. Zatem wyobraźcie sobie…
Krajobraz skuty lodem i okryty śniegiem. Miejsce mało przyjazne dla wielu z nas. Ale nie dla nich… Wraz ze swoimi rodzinami wylegują się na słońcu, bawią się i niezdarnie gramolą przy pomocy komicznie wyglądających łapek. Matki karmią swoje szczenięta, które nie zrzuciły jeszcze śnieżnobiałego futra. Widzimy uroczego malca. Jest młodziutki – nie skończył jeszcze miesiąca. Jeszcze nie jadł „prawdziwego” pokarmu. Jeszcze nie wie, czym jest kąpiel w morzu. Jest dopiero u początku swojej foczej egzystencji. Taki mały… Taki uroczy… Taki bezradny… Chciałbyś go zabrać do domu i każdego dnia karmić się widokiem jego mordki, obserwować jego niezdarne ruchy i śmiać się z jego figlarnej natury…
Nagle, nie wiadomo skąd, nie wiadomo kiedy… pojawiają się ONI. Grupa ludzi. Nad głowami trzymają kije i hakapik`i (duże pałki zakończone szpikulcami do lodu). Biegną w stronę wypoczywających foczych rodzin. Matki i szczenięta podnoszą głowy. Są zdezorientowane. Instynkt samozachowawczy każe im uciekać, bo intruzi wydają się być niebezpieczni i wyraźnie nie mają dobrych zamiarów. Foki rzucają się do ucieczki. Panika kolejnych osobników jest zaraźliwa. W wodzie ludzie nie mieliby w pościgu żadnych szans – tu, na lądzie, jest zupełnie na odwrót… Matka powoli i niezdarnie porusza się w stronę wody, jej szczenię – jeszcze wolniej i bardziej niezdarnie – tuż za nią. Jeden z intruzów jest coraz bliżej. Nagle hakapik ląduje na karku małego i wbija się w jego skórę. Krew rozpryskuje się i plami nieskazitelną sierść szczenięcia. Malec opada z sił, tymczasem oprawca biegnie dalej, by zabić kolejną fokę. Rzeź trwa. Matki bezradnie patrzą na śmierć swych młodych. Wszędzie widać krew silnie kontrastującą z bielą śniegu i sierści konających fok. Pochłonięci bez reszty zadawaniem ciosów oprawcy nie zauważają okaleczonych szczeniąt, które resztkami sił czołgają się w stronę wody. Jedno z nich rozpaczliwie pełznie w kierunku najbliższej przerębli. Udaje mu się. Zanurza się w zimnej wodzie. Tu miało znaleźć ratunek, ale… ten niezwykły wysiłek spełza na niczym, bo zwierzę przez następne godziny powoli się wykrwawia, by zginąć w piekielnych cierpieniach.
Tymczasem plaża zamienia się w kałużę krwi. Foki powoli umierają, tylko nieliczne zdołały ustrzec się przed śmiercionośnymi ciosami. Szczenięta nieprzytomnym wzrokiem rozglądają się w poszukiwaniu matek. Nie mają pojęcia, co się dzieje. Agonia rozsadza ich ciała. Żyją, lecz nie wiedzą, że najgorsze – obdzieranie ze skóry „żywcem” – dopiero przed nimi. Gdyby wiedziały, z pewnością wolałyby po prostu zasnąć i nic już nie czuć…
                Halo! Przenosimy się teraz znów przed monitory naszych komputerów. Jeżeli podróżując oczami wyobraźni po plaży, gdzie odbywała się rzeź foczych szczeniąt, coś Was uderzyło, to chyba nie potrzebne są żadne komentarze.
Po prostu wejdźcie tutaj:
Co dalej? Kiedy poczytacie, sami będziecie wiedzieli…

1 komentarz: